Dramatyczna sytuacja w Basrze

Independent.uk podaje, że w Basrze (południowy Irak) nasiliły się rozboje od czasu, kiedy wojsko wyjechało na północ kraju walczyć z Państwem Islamskim (ISIS). Sytuacja chrześcijan natomiast pogorszyła się od razu po usunięciu Saddama Husajna.

Almahatta.net opublikowała doniesienie z 12.02.2008 o następującej treści:

Uzbrojeni bandyci zajęli siedzibę kościołów misji norweskich w Basrze i porwali kilku ochroniarzy.

Grupa nieznanych uzbrojonych bandytów wdarła się do kościoła Skały, znajdującego się w dzielnicy Manawi Basza w centrum Basry w piątek. Przed atakiem utworzyli krąg wokół kościoła, blokując ulice prowadzące do niego. Naoczni świadkowie spośród mieszkańców dzielnicy donoszą, że w czasie ataku uprowadzono w nieznanym kierunku kilku ochroniarzy.
Ks. Emad Al-Bana, przewodniczący episkopatu południowego Iraku powiedział, że atak miał na celu uderzenie w stowarzyszenie kościołów norweskich, które korzystało od lat z opuszczonego budynku kościoła. Ks. Al-Bana odmówił podania jakichkolwiek szczegółów. Podobnie służby bezpieczeństwa odmówiły ujawnienia czegoś więcej mediom.

żródło: tebayn.com

Na stronie Tebayn 10.11.2007 został opublikowany poniższy artykuł

Mówi Ojciec Saluka Zakarija, proboszcz parafii syryjsko-katolickiej w Basrze

Z 10 000 rodzin chrześcijańskich w Basrze zostało tylko 500

Chrześcijanie są pozbawieni bezpieczeństwa w Basrze: prześladują ich islamscy bojówkarze, a rząd nie jest w stanie ich chronić

Laicka, ale w większości chrześcijańska Ameryka, która wzywa do wolności, demokracji i laickości, napadła na Irak i zniszczyła świeckie państwo, przekazując Mezopotamię najpotężniejszym i najciemniejszym siłom religijnym, najbardziej nienawidzącym laickość, wolność, postęp i samą Amerykę. Czy można w to uwierzyć? Czy można usprawiedliwić tę historyczną zbrodnię, którą popełniła administracja Busha, niszcząc świeckie, liberalne państwo i zakładając kolejne wyznaniowe państwo muzułmańskich talibów w Iraku?
Być może, jest to gorzka prawda, którą należy przedłożyć opinii publicznej, aby poznała motyw, który pchnął Busha i jego zespół do popełnienia takiego historycznego błędu. Należy dokładnie zbadać sytuację irackich chrześcijan, którzy są uważani za głównych budowniczych państwa Irak, wspólników rozwoju i postępu tego regionu od tysięcy lat, zanim państwo Irak powstało. Na ironię, że jednym z pierwszych skutków planu Busha było zniszczenie laickiego charakteru państwa Irak, tego poważnego społecznego fundamentu umożliwiającego normalne funkcjonowanie irackich chrześcijan, oraz wydanie ich wszystkich w ręce sił radykalnego, fundamentalistycznego islamu i bojówek, które zawładnęły Irakiem, przemieniając jego okupację w ruinę państwa.
Ojciec Saluka Zakarija z Basry mówi: „Chrześcijanie emigrowali z Basry nieprzerwanym potokiem z różnych powodów. Pierwsza fala emigracji miała miejsce po nałożeniu embarga, które trwało dekadę, z powodu którego większość chrześcijan została zmuszona do wyjazdu z kraju, aby polepszyć swoje warunki bytowe”. Ksiądz dodaje: „Po upadku reżimu Husajna chrześcijanie emigrowali z powodu braku środków do życia i braku podstawowego bezpieczeństwa. Wszystkie sklepy alkoholowe w Basrze, które prowadzili chrześcijanie, a które dawały im środki do życia, zostały zamknięte z powodu ataków islamistów. Koran bowiem zabrania muzułmanom picia alkoholu, ale islamiści tępią również chrześcijan, mimo że przypadki nadużycia alkoholu praktycznie się nie zdarzają. Ponadto islamiści w Basrze kierowali do wielu rodzin chrześcijańskich pogróżki z powodu sposobu ubierania się i innych zwyczajów, normalnych dla chrześcijan, ale zabronionych w islamie. To wszystko zmusiło ich do opuszczenia Basry, albo w kierunku Ankawy na północy, ponieważ wielu miało tam krewnych, albo za granicę – prawdopodobnie, był to ich bilet w jedną stronę”.
Ojciec Saluka wskazał na to, iż liczba chrześcijańskich rodzin w Basrze obecnie nie przekracza 500, podczas gdy wcześniej mieszkało ich tu ponad 10 000.
W Basrze rozwiesza się plakaty w miejscach publicznych w centrum miasta, w pobliżu posterunków policji i na głównych placach, ostrzegające kobiety przed odsłanianiem twarzy, pokazywaniem swoich wdzięków oraz niepodporządkowaniem się islamskim zwyczajom dotyczącym ubioru. Teksty plakatów zawierają bezpośrednie groźby zabicia tych, którzy ośmielą się postępować niezgodnie z tymi instrukcjami. Ulice Basry, zwłaszcza wieczorami, przemierzają na motorach bandy, które śledzą, czy w miejscach publicznych nie ma jakichś kobiet, do których kierują ostrzeżenia dotyczące ubioru. Nawet te, które noszą hidżab (zakrywają twarz) narażają się na pogróżki, jeśli ktoś z bandy uzna, że ich strój nie odpowiada muzułmańskim standardom. Niektóre są porywane i zabijane.
W tej sytuacji Rząd nie jest w stanie chronić chrześcijan. Szef miejscowej policji ujawnił, że ostatnio zostało zabitych 19 kobiet w ciągu miesiąca, o co oskarżył zorganizowane bandy, popierane przez uzbrojone ugrupowania. Działania te nazwał zorganizowaną kampanią przeciwko kobietom w Basrze ze strony zbrodniczych band.
Czy taki miał być owoc ataku Busha na Irak? Niestety, przypomina on raczej owoc ataku Bin Ladena na Manhattan!!!

Asyryjska Agencja Informacyjna AINA podaje, że złamanie zasad islamu spowodowało śmierć niejednej kobiety w Basrze.

„Nam się wydawało, że po upadku Saddama Husejna będzie wolność i demokracja, a kobiety otrzymają należne sobie prawa. Tymczasem nic z tych rzeczy się nie spełniło. Panuje strach i horror”.
Tak mówi Sawsan, kobieta pracująca na uniwersytecie w Basrze. Basra jest drugim co do wielkości miastem Iraku, gdzie panują konserwatywne ugrupowania szyickie. Tutaj w ciągu roku 2007 zamordowano 133 kobiety: 79 z nich za „nieprzestrzeganie nauk islamu”, a 47 w ramach „zabójstwa honorowego”, mającego oczyścić honor rodziny. Zdjęcia, przechowywane w aktach policyjnych, są przerażające: kobiety ze zmasakrowaną twarzą, obcięta głową, rękami, nogami, powieszone. Szef policji w Basrze, generał Abdul Dżalil Khalaf, opowiada o wykonaniu egzekucji w imieniu Allaha, która miała miejsce rok temu, tuż po jego przybyciu do Basry: „Dwie kobiety zamordowano w obecności ich dzieci. Krew zamordowanych płynęła w stronę dzieci, które głośno płakały. Innego morderstwa dokonano na oczach sześcioletniego syna zabijanej kobiety, jeszcze innego – na oczach jedenastoletniego dziecka ofiary. Był też przypadek zamordowania ciężarnej kobiety”. Policja po prostu nie wie, co z tym robić, dlatego ani jeden ze sprawców lub uczestników zeszłorocznych mordów nie został schwytany.