Turcja jest krajem, gdzie kościoły się zamyka, burzy lub przerabia na meczety – ewentualnie pozostawia się w ruinach, żeby naiwni turyści z Europy przyjeżdżali podziwiać wspaniałość zniszczonej przez Turków cywilizacji chrześcijańskiej Anatolii. Najnowsze kościoły w Turcji liczą sobie kilkaset lat, ponieważ na zgodę nawet na remont kościoła czeka się tutaj dziesiątki lat, a zgody na budowę kościoła istniejąca od stu lat Republika Turecka nie wydała ani jednej (podczas gdy na budowę meczetu w ogóle nie trzeba mieć pozwolenia władz).
I tutaj nagle niespodzianka: władze tureckie postanowiły wybudować kościół dla wiernych należących do wspólnoty Syriacko-Ortodoksyjnej, jak informuje strona persecution.org. Ktoś nawet mógłby pomyśleć, że jesteśmy świadkami ważnych zmian w Turcji.
A jednak nie. Budowa nowego – pierwszego od stu lat kościoła w Turcji ma być upokorzeniem dla chrześcijan. Gdyby bowiem chodziło o pomoc chrześcijanom Asyryjczykom, wystarczyłoby zwrócić im przynajmniej jeden z nielegalnie zajętych kościołów, lub podniesienie z ruin przynajmniej jednego ze zburzonych kościołów, lub przynajmniej przerwanie nękania klasztoru Mor Gabriel (działającego od 1600 lat) przez Kurdów, którzy pojawili się w okolicy dopiero sto lat temu, kiedy masakrowano rdzenną ludność chrześcijańską.
Zamiast tego Turcja buduje nowy kościół dla prawosławnych Asyryjczyków na miejscu cmentarza katolickiego, który zamknięto 50 lat temu. Władze tureckie skonfiskowały teren i zbezcześcili cmentarz katolikom, by zbudować tam kościół dla prawosławnych! Nie chcę tego nawet komentować…