Kiedy w IX-VIII w. p.n.e. na równinach Niniwy nowoasyryjskie państwo było u szczytów potęgi, ukraińskie stepy zamieszkiwały rozmaite ludy, z których najbardziej znani są koczowniczy Scytowie, językowo pokrewni Irańczykom.
Scytowie ci byli na tyle mobilni i waleczni, że po przekroczeniu przez część ich plemion Kaukazu na długi czas stali się utrapieniem dla Syrii, Palestyny, Mezopotamii, Azji Mniejszej, a nawet Egiptu. Najazd stepowych koczowników wspominają liczne bliskowschodnie źródła także, co niewątpliwie świadczy o tym, jak traumatyczne musiało to być przeżycie dla żyjącej we względnym dobrobycie ludności tego regionu. Szczególnie niechlubnie zapisali się oni na kartach historii Asyrii, gdyż w 612 r. p.n.e. to właśnie odziały scytyjskie wspomagały Babilończyków i Medów, którzy Niniwę – jej dumną stolicę – obrócili w perzynę.
Minęło już niemal trzydzieści wieków od tych wydarzeń. Po Scytach pozostały jedynie kurhany i artefakty oryginalnej kultury materialnej, Asyryjczycy zaś, choć bez własnego państwa i wojennych rydwanów, przetrwali zawirowania dziejowe i kultywują swój starożytny język oraz wiarę chrześcijańską, którą dwa tysiące lat temu przyjęli za pośrednictwem apostołów.
Historia tego narodu nie była zaś łatwa. Szczególnie tragiczne, i do dnia dzisiejszego rzutujące na kondycję duchową Asyryjczyków, były wydarzenia z czasów pierwszej wojny światowej, słusznie zwane asyryjskim holokaustem. Joseph Naayem, świadek rzezi i deportacji dokonywanych na potomkach Sargona i Assurbanipala przez Turków i Kurdów, w tytule swej książki ośmielał się nawet zadać trudne pytanie: „Shall this nation die”? – czy ten naród ma umrzeć?
Asyryjczycy jednak nie wymarli. Po raz kolejny witalne siły tej społeczności nie pozwoliły zostać zabitym przez muzułmańsko-nacjonalistyczny miecz – sajfo, którym to terminem określa się nie tylko ludobójstwo 1915 r., lecz całość prześladowań narodu. Niestety nieustanne zagrożenie i brak pewności jutra skłoniły licznych Asyryjczyków do opuszczania swej ojczyzny i emigracji do krajów zdominowanych przez ich chrześcijańskich braci. Główny jej nurt skierowany był do Stanów Zjednoczonych i Europy Zachodniej. Niemało Asyryjczyków osiedliło się również w Rosji, a od 1917 r. w republikach radzieckich, w tym również na terenie obecnej Ukrainy.
Najstarsze świadectwo bytności Asyryjczyków na obszarze wchodzącym w granice współczesnej Ukrainy pochodzą z IX w. W „Żywocie Konstantyna”, apostoła Słowian, znajduje się intrygująca wzmianka o napotkaniu przez niego w krymskim Chersonezie człowieka posiadającego Biblię zapisaną „ruskim” pismem. Na wiele sposobów badacze próbowali rozwikłać zagadkę owego przedgłagolickiego pisma Rusów. Pośród teorii jego pochodzenia znajduje się również jedna, w słowie „ruski” upatrująca błędu kopisty. W oryginale miało bowiem być „surski”, czyli syriacki. Za poparciem tej hipotezy przemawia również fakt, że w „Żywocie” wspomina się o wyraźnym rozróżnieniu pomiędzy spółgłoskami i samogłoskami, co ma szczególne znaczenie dla semickiego systemu pisania.
Na temat Asyryjczyków na terenie Ukrainy w późniejszych wiekach źródła milczą. Wątpliwe jest jednak, aby ten naród słynny z wypraw misyjnych do Chin i na Filipiny nie odważał się na podróże kupieckie do krainy Rusów, zwłaszcza w czasach rozkwitu gospodarczego Kijowa. W każdym razie informacje dotyczące osiedlania się Asyryjczyków na Ukrainie odnoszą się jednak dopiero do XVIII w. Są to przekazy dość pewne i rzutujące na współczesność. Do dnia dzisiejszego bowiem w Winnicy, ok. 250 km na płd-zach od Kijowa mieszkają asyryjskie rodziny kultywujące pamięć o tym, że ich przodkowie – kupcy obsługujący szlak handlowy łączący Iran i Turcję z Rosją – przed bez mała trzystu laty osiedli w tej miejscowości.
Liczba członków narodu asyryjskiego na terenie carskiej Rosji, obejmującej wówczas znaczne obszary obecnej Ukrainy, wzrosła po traktacie z Turkmanczaj (1828 r.), który kończył wojnę rosyjsko-perską. Na jego mocy pod berło cara zostały włączone tereny, na których stacjonowali asyryjscy żołnierze pochodzący z okolic Urmii. Postanowili oni nie wracać do Persji, lecz zostać pod władzą chrześcijańską, zaś wkrótce potem dołączyły do nich ich rodziny.
Największą falę emigracji Asyryjczyków do Rosji wywołały jednak wydarzenia z lat pierwszej wojny światowej. Wówczas osiadło tam kilka tysięcy z tych, którzy wcześniej przystąpili do prawosławnego Kościoła rosyjskiego.
Pewna liczba przedstawicieli narodu asyryjskiego podążyła do ZSRR także w 1946 r. wraz z wycofującą się z Iranu armią sowiecką. Do tego należy doliczyć jeszcze licznych studentów, którzy zdobywali wykształcenia na radzieckich uniwersytetach. Wszystko to sprawiło, że w 1989 r. w momencie rozpadu ZSRR na jego terenie zamieszkiwało 26289 zadeklarowanych Asyryjczyków (nie licząc tych, którzy z różnych przyczyn nie przyznawali się do asyryjskiego pochodzenia). Związek Radziecki był jednak państwem na tyle przyjaznym dla potomków założycieli Niniwy, że zezwalał na wpisywanie narodowości asyryjskiej do dokumentów tożsamości.
Diaspora asyryjska na Ukrainie liczy obecnie ponad 3000 potomków tego starożytnego narodu (3143 według spisu powszechnego przeprowadzonego w 2001 r.). Zamieszkują oni głównie w stołecznym Kijowie, w Charkowie, Doniecku, Żytomierzu, wspomnianej już Winnicy i we Lwowie. Ukraińscy Asyryjczycy stanowią grupę bardzo złożoną. Są pośród nich przedstawiciele starszego pokolenia znający dobrze swój narodowy język; są ludzie w średnim wieku, zazwyczaj pomimo licznych trudności próbujący utrzymać silne związki z rodzimymi tradycjami; jest wreszcie młodzież, nierzadko reprezentowana przez dzieci z małżeństw mieszanych, dla których bycie Asyryjczykiem lub Ukraińcem jest kwestią wyboru. W znacznej części opowiadają się oni za przynależnością do narodu Sargonidów.
Społeczność asyryjska Ukrainy, choć rozproszona na terenie tego rozległego państwa, stara się nie zatracać swojej tożsamości. W miarę możliwości organizowane są kursy języka asyryjskiego, funkcjonują kluby, aranżuje się spotkania wspomagające wewnętrzną integrację tej grupy narodowej. Jednym z nich są obchody Asyryjskiego Nowego Roku, który przypada 1 kwietnia. Spotkanie takie odbyło się również w tym roku, gromadząc kilkuset Asyryjczyków pochodzących z Ukrainy i krajów ościennych, w tym także zaproszonych gości z Polski.
Ze względów praktycznych Asyryjski Nowy 6760 Rok był świętowany w sobotę 10 kwietnia. Wyraźnie widać, że przypadające tydzień wcześniej Święta Wielkanocne mają u nich wysoką rangę; nie chcieli obchodzić dwóch świąt w tym samym czasie. Obchody tego radosnego święta Asyryjczycy rozpoczęli minutą ciszy ku czci ofiar katastrofy lotniczej pod Smoleńskiem. Współczucie ze strony narodu, który sam doświadczył wielokrotnie prześladowań i którego elita nieraz była zagrożona niemal całkowitą eksterminacją, stanowi wzruszające świadectwo ich chrześcijańsko-humanistycznej solidarności z cierpiącymi.
W dalszej części imprezy był czas na tradycyjne asyryjskie tańce, zakup literatury oraz, co najważniejsze spotkanie z przyjaciółmi, niekiedy niewidzianymi od lat, i nawiązanie nowych znajomości. Wszystko to odbywało się przy suto zastawionych, jak na święto przystało, stołach.
Odświeżenia znajomości z ukraińskimi Asyryjczykami, zwłaszcza zaś lwowskimi, gospodarzami spotkania noworocznego w 2008 r., nie omieszkali również goście z Polski. Wydatnie przysłużyło temu posadzenie ich w tym samym sektorze stolików i traktowanie niemal jak swojaków.
Następny dzień dla lwowskich i polskich gości upłynął pod znakiem wizyty na Cmentarzu Bajkowym, gdzie złożono kwiaty na symbolicznym grobie-pomniku ofiar asyryjskiego ludobójstwa. Była to pierwsza niedziela po świętach Wielkiej Nocy, która w tradycji chrześcijaństwa wschodniego jest obchodzona jako dzień pamięci o zmarłych. Asyryjczycy nie byli zatem jedynymi gośćmi na cmentarzu. Wręcz przeciwnie. Rzeka ludzi z naręczami kwiatów przelewała się nieustannie przez ścieżki Cmentarza Bajkowego. Zgodnie ze wschodniosłowiańskim zwyczajem tego dnia nad grobami bliskich spożywa się symboliczny posiłek okraszony kieliszkiem wódki. Obrzęd ten został wypełniony także przez asyryjskich i polskich gości. Poprzedzony został jednak typowo orientalną w swym charakterze ceremonią okadzenia grobowca-pomnika.
Każdy członek narodu żyjącego w rozproszeniu zawsze z utęsknieniem oczekuje na spotkanie podobne do tego, które miało miejsce 10-11 kwietnia 2010 r. w Kijowie. Rozmowa i uściśnięcie dłoni z osobami, które niekiedy przebyły tysiące kilometrów jedynie po to, aby przez kilkanaście godzin być razem ze swymi rodakami, cementuje więzi narodowe bardziej niż niejeden manifest polityczny. Widok młodych ludzi, którzy choć nigdy na oczy nie widzieli swej asyryjskiej ojczyzny, a mimo to uważają się za dzieci Niniwy i pragną kultywować swój język i tradycje, daje nadzieję, że Asyria, ciągle żywa w sercach starożytnego narodu nie umrze i przetrwa kolejne tysiąclecia.
Sebastian Bednarowicz