Administracja kurdyjska, w którą w Iraku inwestuje naiwnie administracja amerykańska, nakłada obecnie specjalne podatki tylko na Asyryjczyków. Chodzi o „konieczność odnowienia licencji” na często małe biznesy, prowadzone przez Asyryjczyków. Opłaty te nie dotyczą regionów zamieszkałych przez Kurdów.
Ankawa, której dotyczy nowy „podatek”, będący de facto dżizją, jest cały czas w większości chrześcijańska. Jeden z asyryjskich mieszkańców miasta tak skomentował obecny pomysł kurdyjskich watażków:
Nie wolno muzułmanom [czyli głównie Kurdom] przejmować domów w Ankawa, ale obecnie to obszar preferowany przez muzułmanów i wielu z nich, którzy mają koneksje, dostają pozwolenia”. Stopniowo „podatek” jest wprowadzany też w innych miastach, zamieszkałych przez Asyryjczyków.
Clair Evans z ICC (International Christian Concern) tak komentuje obecną sytuację:
Od dziesięcioleci iraccy chrześcijanie znoszą politykę dyskryminacji, która wzmacnia postrzeganie wierzących jako obywateli drugiej kategorii narażonych na ataki. Historia pokazuje, że to podejście prowadziło do wyzysku i ukierunkowanej przemocy, która miała znaczący wpływ na chrześcijaństwo w Iraku. Chrześcijanie w całym Iraku żyją niedawnym wspomnieniem przemocy ISIS, które włączyło instytucję podatku dżizja przeciwko mniejszościom religijnym. To nie stało się w próżni. Instytucje rządowe muszą przejąć inicjatywę, demonstrując, że chrześcijanie są równoprawnymi członkami społeczeństwa, a ich prawa są cenione.
Obecna taktyka Kurdów przypomina surę 9,29: „Zwalczajcie tych, którzy nie wierzą w Boga i w Dzień Ostatni, który nie zakazują tego, co zakazał Bóg i Jego Posłaniec, i nie poddają się religii prawdy – spośród tych, którym została dana Księga – dopóki oni nie zapłacą daniny własną ręką i nie zostaną upokorzeni”. Może i polskie media w końcu przejrzą na oczy, by zobaczyć w tych „demokratach za dnia” cwaniaków i wyzyskiwaczy, gdy nikt „nie patrzy”? Czemu tak jest, że polskie fundacje pomagające mniejszościom w północnym Iraku, muszą płacić haracz kurdyjskim władzom, by móc w ogóle tam działać?
Nie łudźmy się: północny Irak nie będzie oazą spokoju pod rządami Kurdów, nawet jeśli patriarchowie Bliskiego Wschodu, jak ostatnio kard. Louis Sako, zaczną im dziękować za bezpieczeństwo… I pamiętajmy, że w szeregach Państwa Islamskiego walczyło (bądź wciąż walczy) ok. 700 Kurdów.