Pierwsze bezpośrednie kontakty misjonarzy asyryjskich z plemionami turkijskimi zamieszkałymi pomiędzy Amu-darią i Syr-darią datują się najprawdopodobniej na II w. n.e. Jeszcze przed pierwszym podziałem Kościoła, czyli już w IV wieku, znaczącym ośrodkiem i centrum kultury asyryjsko-chrześcijańskiej stało się chorasańskie miasto Merw, gdzie nieopodal znajdował się jeden z największych wówczas monasterów.
Źródła informują, że w I połowie VI w. niejaki Teodor prosi swego przyjaciela Sargisa z Risz Ajna (w dzisiejszej syryjskiej części Mezopotamii) o podręcznik logiki, przedmiotu, który był wykładany w dwóch czynnych wtedy w Merwie szkołach. Dynamiczny rozwój chrześcijaństwa asyryjskiego sprawił, że już na początku V w. stolicami diecezjalnymi stały się takie miasta, jak: Niszapur, Herat, Samarkanda, Buchara i Kaszgar. Właśnie z Kaszgaru, pod koniec VIII w., za czasów wielkiego patriarchy Tymoteusza I, asyryjscy misjonarze zaczęli penetrować najdalsze obszary na Wschodzie. Tenże patriarcha pisał w 781 r. o konsekracji kolejnego biskupa dla kolejnego wodza jednego z plemion turkijskich na wschód od Amu-darii, a także o wyświęceniu biskupa dla Tybetu. Skądinąd wiemy, że w tym właśnie czasie książę Kaszgaru dał się ochrzcić. W X i XI w. Asyryjczycy działali w regionie jeziora Bajkał, wśród Tatarów w państwie Kara Kitajów i Ujgurów oraz w chanacie karłuckim, najmańskim, merkickim, onguckim. Taka działalność trwała nieprzerwanie przez kilka wieków i nie mogła nie zostawić trwałego śladu. Odkryte w 1885 r. w pobliżu Piszpek i Tokmak oraz w Ak Beszim (dolina rzeki Ču nad jeziorem Issyk-kul) nagrobki cmentarne (ponad 630 sztuk), datowane na XIII i XIV w., miały inskrypcje w języku asyryjskim, a wyryte na nich nazwiska wskazują na etniczne przemieszanie. Z imion asyryjskich zachowanych w źródłach ze środowiska turkijskich Ongutów można by ułożyć całą listę. Przeprowadzone tam wykopaliska archeologiczne odsłoniły również pozostałości kościołów. Cennym zabytkiem piśmiennictwa, pochodzącym z zamieszkanego przez Ujgurów terenu Turkiestanu Wschodniego jeszcze przed powstaniem imperium mongolskiego, jest legenda o Trzech Królach. Występujące w niej imiona są spisane w swoistej terminologii asyryjskiej.
Pierwsze sukcesy Asyryjczyków wśród plemion tatarskich rokowały perspektywy na radykalne przeobrażenia w krajobrazie wyznaniowym ludów Azji Środkowej. Na początku XI wieku metropolita Merwu donosił swojemu patriarsze w Bagdadzie, że obserwuje masowe przyjmowanie chrześcijaństwa przez plemię Kereitów, liczące 100-200 tys. osób, zamieszkujące obszary na południowy wschód od Bajkału, których wódz Togoril (Wang-chan, Unkan) przybrał imię Yuhannan (Jan). Frapujące wieści o legendarnym „królestwie księdza Jana” budziły wielkie zainteresowanie i spekulacje w ówczesnej Europie, akurat przygotowującej się do wypraw krzyżowych. Kereici zostali jednak rozgromieni przez Czyngis-chana (1203). Pogromca pojął za żonę jedną bratanicę Togorila, Ibacha-begi, a drugą, Sorgaktani-begi, poślubił najmłodszy jego syn, Tołuj. Sorgaktani-begi urodziła czterech synów: Möngkego, Kubilaja, Hulagu i Arig-Böge, których podobno miała wychowywać bynajmniej w duchu sympatii wobec chrześcijaństwa. Przebywający w Karakorum franciszkański podróżnik Rubruk (1253) spotkał tam wielu Asyryjczyków, widział ich kościoły i klasztory. Uczestnicząc w obchodach święta Objawienia zanotował, iż przybyła nań matka wielkiego chana Möngkego z dziećmi i świtą. Doceniając rolę tej kobiety, średniowieczny historyk asyryjski Bar Ebraja (Bar Hebraeus, †1286) stawia znak równości między nią a św. Heleną, matką Konstantyna Wielkiego. Chrześcijaninem był Czagataj, drugi syn Czyngis-chana, a jeden z synów Batu, Sartak, był ministrantem w Kościele „nestoriańskim”. Asyryjczycy, którzy obecnie walczą o przetrwanie, z satysfakcją i zarazem z bólem wspominają te fakty ze swojej, jakże mało znanej, historii.
Do ważnego odkrycia i identyfikacji wczesnej świątyni chrześcijańskiej z I-III wieku doszło w antycznej budowli o nazwie Haroba Kosht, nieopodal wyżej wspomnianego starożytnego miasta-oazy Merw w dzisiejszym Turkmenistanie (obecnie Mary). Dyskusje na temat funkcji Haroba Kosht (co po turkmeńsku znaczy: zrujnowany zamek) trwały wśród archeologów od lat 50. ubiegłego wieku. Trzy lata temu ministerstwo kultury Turkmenistanu zwróciło się do wybitnego weneckiego archeologa, prof. Gabriele Rossiego Osmidy, o konserwację i restaurację szybko niszczejącego zabytku. Rossi Osmida od 20 lat prowadzi prace na terenie Turkmenistanu, jest specjalistą od epoki brązu w Azji Środkowej, odkrywcą tzw. cywilizacji oaz. – Ministerstwo poprosiło mnie o zbadanie i odnowienie Haroba Kosht, który dla nich był obiektem „tajemniczym” – wyznał archeolog z Wenecji.
Haroba Kosht – w zgodnej opinii archeologów – zdecydowanie różni się charakterem od innych zabytków, które przetrwały do dziś na terytorium antycznego Merw, miejsca wpisanego na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Po badaniach w latach 1951 i 1958 uznany historyk sztuki Galina Pugaczenkowa wysuwała hipotezę, że budowla powstała dla celów religijnych i była używana przez chrześcijan. Inne ekspedycje radzieckie, tym razem z lokalnymi pseudo naukowcami, ujawniły w latach 60. ub. wieku tylko szczątkowe znaleziska archeologiczne, ale wyrządziły nieodwracalne szkody w strukturze budowli, która od tego czasu niszczała w zastraszającym tempie. Pozostawiono bez jakichkolwiek wypełnień czy zabezpieczeń wykopy o głębokości 3 metrów. Wysunięta przez nich hipoteza jakoby Haroba Kosht była miejscem kultu zoroastrian – Świątynią Ognia, przejętą później przez muzułmanów, okazała się niezgodna z faktami. Był to jeden z przykładów zafałszowania historii.
– Odwiedziłem to miejsce po raz pierwszy w 2003 r. Wszędzie gruz, efekt następujących po sobie zapadnięć. Wszystko porośnięte krzakami i chwastami, w które powrzucane były śmieci różnego rodzaju: zwierzęca padlina, części traktorów, materiały budowlane i plastykowe pojemniki – opowiada prof. Rossi Osmida. Trzy sezony (2009-2011) prac archeologicznych, restauratorskich i porównawczych, prowadzonych w zespole 4 ekspertów i 15 pracowników towarzyszących profesorowi od lat w badaniach na terenie Turkmenistanu, doprowadziły do odkrycia, że Haroba Kosht kryje w sobie tzw. domus ecclesiae z okresu między I a III wiekiem – typowe dla okresu przedkonstantyńskiego miejsce zgromadzeń wspólnot chrześcijańskich Wschodu. W tym samym miejscu wenecki naukowiec odkrył późniejszą strukturę architektoniczną: wybudowany w V wieku większy kościół, w którym kult sprawowali „nestorianie” – chrześcijanie rodem z Mezopotamii, uważani za zwolenników nauk Nestoriusza, patriarchy Konstantynopola, potępionego na Soborze Efeskim (431). Do czasu podpisania wspólnej deklaracji chrystologicznej między Kościołem katolickim a Asyryjskim Kościołem Wschodu nauka przypisana Nestoriuszowi była uważna za heretycka, a o chrześcijanach „nestoriańskich” pisano bez egzaltacji jako o heretykach. Trzeba jednak sobie uświadomić, że takie nieporozumienie trwało przez bez mała 1500 lat.
– Niewątpliwie najważniejszym w tej chwili znaleziskiem w Haroba Kosht jest krzyż wykonany z brązu. Świadczy on niezbicie o chrześcijańskim charakterze tego miejsca – tłumaczy prof. Gabriele Rossi Osmida. Krzyż odnaleziono w murze głównego wejścia. Jego kształt jest inspirowany typowo „nestoriańskim” wyobrażeniem znanym jako tzw. Krzyż chwały. Oprócz krzyża ekipa Rossiego Osmidy wykopała także naczynia ceramiczne zdobione chrześcijańskimi symbolami: ryb, baranków, chlebów.
Archeolodzy dotąd dzielili się na tych, którzy uważali Haroba Kosht za pierwotny kościół, i tych, którzy sądzili, że jest to typowy dla krajów muzułmańskich karawanseraj. Wenecki archeolog, dokonując ścisłej analizy architektury budowli, użytych materiałów i znalezionych eksponatów, udowadnia, że nie mógł to być karawanseraj. Co więcej, jego odkrycia potwierdzają to, co zawierają teksty antyczne i wczesnośredniowieczne. Chodzi m.in. o fragmenty z Pseudo-Hipolita, który wspomina o misji św. Tomasza wśród Margian, czy też o pisemny przekaz Bar Szeba, który w połowie III wieku został asyryjskim biskupem Merw. Wyniki badań Rossiego Osmidy wskazują także, że opisywany w X-wiecznym „nestoriańskim” manuskrypcie „Księga Chwały” klasztor Elalgal to Haroba Kosht. Wedle manuskryptu, właśnie tam miał być pochowany ostatni z perskiej dynastii Sasanidów – król Jezdegerd III (652). Chrześcijanie żyli w Merw – według profesora, liczącym w XI wieku blisko 200 tys. mieszkańców – w zgodzie z muzułmanami, żydami i buddystami aż do czasu najazdów mongolskich hord Czyngis-chana, które zrównały miasto z ziemią w ciągu trzech miesięcy. Starożytne dokumenty wskazują, iż ostatnią wybijającą się postacią z tego okresu był Bar Georges, po którym miasto nigdy nie odzyskało pierwotnego splendoru.
Przebywający w Aszchabadzie, stolicy Turkmenistanu, polski oblat, o. Andrzej Madej, tak skomentował znalezisko: – Turkmeńska ziemia kryje w sobie ślady obecności chrześcijan nad brzegami Morza Kaspijskiego i pustyni Kara-Kum z pierwszych wieków. Kiedy mój przyjaciel, archeolog Gabriel, zadzwonił z wykopalisk z wieścią o znalezieniu krzyża, ucieszyliśmy się szczególnie. Wsiedliśmy do samochodu i nazajutrz zjawiliśmy się na dopiero co odkrytych ruinach wczesnochrześcijańskiej świątyni, by zobaczyć odnaleziony krzyż i kilka nieco uszkodzonych naczyń liturgicznych. Nie jesteśmy pierwszymi, którzy głoszą Ewangelię w tamtych okolicach! – cieszy się o. Madej.
Powtarzając słowa niedawno zmarłego w Berlinie orientalisty słowackiego pochodzenia, Rudolfa Macucha, o potrzebie uwzględnienia w badaniach orientalistycznych również chrześcijańskich społeczności Bliskiego Wschodu, wielce pożyteczne mogłyby się okazać studia nad ich historią i kulturą oraz dniem dzisiejszym, zwłaszcza w kontekście wielusetletnich przecież doświadczeń w stosunkach z innymi ludami, religiami i prądami religijnymi. Nad odkrywaniem skarbów tej kultury, nadal w Polsce mało znanej, stale pracują uczeni z zachodniej i południowej części naszego kontynentu.
Na podstawie: Magazyn Ekumenizm oraz Gosc.pl