Polskie media przemilczały sprawę kolejnego ataku na obiekty kultu chrześcijańskiego w Iraku, w których zginęły 3 osoby, a kilkudziesięciu zostało ranncyh. Prasa arabska natomiast powszechnie łączyła ten atak z duńskimi karykaturami ośmieszającymi Mahometa. Co ma piernik do wiatraka? Można byłoby się z tego śmiać, gdyby takie dziwaczne skojarzenie nie kosztowało kogoś życia… Możemy też zadać sobie pytanie, dlaczego teraz, po kilku latach polskie media popierają ISIS, a nie akcje zwalczania islamistów.
Poniżej kilka artykułów na ten temat, przetłumaczonych z arabskiego.
Kolejny atak na kościoły w Iraku
Iskender Bikasza (elaph.com, 30.01.2006)
Chrześcijanie Iraku (głownie Asyryjczycy i Chaldejczycy) nie zdążyli zapomnieć płaczu kobiet i dzieci po atakach na kościoły – najświętsze symbole wyznawców Chrystusa. Ponownie stali się ofiarami tych, którzy lubują się w zabijaniu i terroryzowaniu „innowierców”. W niedzielę 29 stycznia 2006 r., kiedy kościoły były pełne w czasie nabożeństwa wieczornego, a ludzie modlili się o pokój w Iraku, o bezpieczeństwo i jedność dla narodu irackiego, chrześcijanie zostali bezlitośnie zaatakowani przez wrogów pokoju. Na pewno ataki nie były przeprowadzone przez przypadkowych fanatyków – był to dokładnie przemyślany i przygotowany wielokrotny atak terrorystyczny. O tej samej godzinie w sześciu kościołach wypełnionych wiernymi rozległy się wybuchy, niszcząc święte budynki, zabierające ludziom życie i zdrowie. Przekonujemy się więc, że hasło „Irak dla muzułmanów” nie jest tylko pustym dźwiękiem.
Z przykrością należy stwierdzić, że gdyby po poprzednich atakach została powołana komisja śledcza i sprawcy ponieśliby słuszną karę, na pewno nie doszłoby do dzisiejszej masakry. Niektórzy twierdzą nawet, że brak takich działań ze strony władz oznacza milczącą akceptację terroryzmu skierowanego przeciwko chrześcijanom.
Chrześcijanie Iraku, których jest ponad milion, zadają sobie pytanie: co będzie z nami, którzy budowaliśmy ten kraj przez tysiąclecia, położyliśmy podwaliny jego cywilizacji?
(My, Polacy, powinniśmy zadać sobie pytanie: dlaczego nasze media o tym milczą?)
Chrześcijanie Iraku żyją bez żadnej ochrony i są łatwym łupem dla fanatyków muzułmańskich. Nie służą Amerykanom, dlatego nie mogą liczyć na ich ochronę. Władza iracka nie spieszy się, by powstrzymać terrorystów, wstawiając się za giaurów – chrześcijan czy Jezydów. Czy to miała być rzeczywiście zemsta za to, że gazeta duńska opublikowała karykatury proroka Mahometa, jak to się mówi w Iraku i w całym świecie arabskim? Przecież w Iraku stacjonuje jednostka żołnierzy duńskich, ale ona nie była obiektem ataku, ponieważ mogła się bronić. Chrześcijanie natomiast nie mają broni… Znaleźli się pomiędzy młotem a kowadłem – okupantem zachodnim a fanatyzmem muzułmańskim. Jak długo można żyć w takim napięciu? Stąd masowa emigracja chrześcijan z Iraku.
Dziwię się bardzo, że oficjalna władza Iraku nie chce uciszyć tych duchownych muzułmańskich, którzy nawołują do przemocy przeciwko chrześcijanom i łączą (zupełnie bezpodstawnie) fakt dzisiejszej obecności obcych wojsk z odwieczną obecnością chrześcijan w Iraku. Aktywność władz w wykryciu sprawców tych i poprzednich zamachów może by decydująca w kwestii „być lub nie być” dla chrześcijan w Iraku.
Jak długo możemy przyjmować ciosy?
Abdullah Hirmiz Dżadżo (ankawa.com)
Jak długo możemy być bierni, przyjmować ciosy i nie podejmować działań w obronie własnej, przynajmniej słownie? Seria ataków po prostu trwa, a my przyglądamy się jej, widzimy zniszczenia, chowamy ofiary, opłakujemy bliskich, a po krótkim czasie zachowujemy się tak, jak gdyby nic się nie wydarzyło. Często mówimy, że to jest nasz krzyż, który musimy nieść w imię Chrystusa, naszego Pana. A po jakimś czasie znowu stajemy się obiektem kolejnych ataków. Jak długo może to się ciągnąć?
Sądzę, że nic nowego się nie wydarzy, co mogłoby odmienić bieg wydarzeń. Będziemy trwać w bólu i próbować uciekać. Czy to my mamy odpowiadać za każde wydarzenie, które nie podoba się muzułmanom? Co my mamy wspólnego z duńską gazetą, że nas uważa się za winnych? Czy to my jesteśmy przyczyną niepowodzenia propagandy islamistycznej w Europie? Przecież na dobrą sprawę Zachód już nie jest światem chrześcijańskim, wspomniana gazeta nie jest organem kościelnym, drukowana jest w Danii, a nie na Bliskim Wschodzie – dlaczego więc zaatakowano kościoły w Iraku? Kto powstrzyma tę spiralę przemocy, która wciąż się nakręca, choć my pozostajemy bierni, i nie nawołujemy do zemsty? Ilu z nas uciekło, ilu zginęło, ile dziewcząt porwano i zgwałcono, ilu z nas straciło wszystko – kto jest w stanie to obliczyć?
Wybuchy kościołów w Iraku są reakcją na karykatury w duńskiej gazecie
PhD Usama Mahdi, muzułmanin mieszkający w Londynie (ankawa.com, 29.01.2006)
Źródła irackie powiązały ataki na siedem kościołów w Bagdadzie i Kirkuku z falą protestów islamskich przeciwko karykaturom Mahometa, które zamieściła gazeta duńska. Na irackich uniwersytetach miały miejsce rozruchy, podczas których wielu studentów chrześcijan doznało obrażeń. Źródła podały, że na uniwersytecie w Mosulu grupa muzułmanów atakowała chrześcijan wykrzykując: „Jesteście kafarowie (niewierni)! Poplecznicy Ameryki! Zdrajcy!” Wyraźnie podkreślano, że rozruchy są reakcją na publikację i odpowiedzią na fatwy (rozporządzenia religijne) wydane przez duchownych muzułmańskich. Fatwy wywierały nacisk na milicję religijną, aby usunąć tzw. krzyżowców i giaurów z ulic, szkół i instytucji państwowych z powodu tego, że w Danii wyśmiano Proroka.
Iracka agencja informacyjna podała, że studenci chrześcijańscy odpowiedzieli na te ataki słowami: „Jesteśmy Irakijczykami zanim zostaliśmy chrześcijanami. Jesteśmy lojalnymi obywatelami tego kraju i nie odpowiadamy za to, co się dzieje w Danii”. Te nagonki zaprzeczają pojęciom tolerancji religijnej.
Źródła podają, że w atakach na kościoły wybuchło sześć samochodów-pułapek i jedna podłożona bomba. Ucierpiały kościoły w dzielnicy Al-Karrada (wschodnia część Bagdadu) i kościół św. Józefa na osiedlu Bankowym. W ostatnich latach ponad pół miliona chrześcijan opuściło Irak.
Ukrzyżowanie chrześcijaństwa na Bliskim Wschodzie
Sulajman Jósef Jósef (elaph.com 1.02.2006)
(podpisał się jako: Syryjczyk, Asyryjczyk, liberał, bez religii, nieobojętny wobec praw mniejszości, e-mail: shosin@scs-net.org)
Jeżeli chcesz pozostać chrześcijaninem i żyć po chrześcijańsku na Bliskim Wschodzie, gdzie panoszy się terroryzm, panuje zacofanie i bieda, musisz wziąć swój krzyż i przygotować się do chodzenia boso przez gniazda żmij lub przez pola minowe. Dlaczego tak jest? Ponieważ nikt nie chce tutaj oddzielić religii od państwa i zgodzić się, by religia była dla Boga, a Ojczyzna dla wszystkich.
Aparaty państwowe wszystkich krajów regionu mają władzę absolutną realizowaną metodą ucisku. Nie dopuszcza ona do głosu ludzi myślących. Z drugiej strony, szkoły koraniczne sieją nietolerancję i zacietrzewienie umysłowe, usprawiedliwiając zabijanie ludzi z powodu ich religii.
Od pewnego czasu hasła chrześcijańskie są coraz głośniejsze, zwłaszcza w Egipcie i w Iraku. Miejscowym chrześcijanom zarzuca się, że to z ich powodu Afganistan i Irak są pod okupacją amerykańską. Przecież flaga Izraela powiewa w Kairze za zgodą islamskiej władzy Egiptu, a świat islamu nastawiony antyizraelsko nie atakuje za to Egiptu! Fundamentaliści, którzy robią interes na religii, nawołują do oczyszczenia ziem islamu od chrześcijan, ponieważ duńska gazeta wyśmiała proroka – a przecież duńska gazeta nie reprezentuje chrześcijan Bliskiego Wschodu, i w ogóle nie jest organem kościelnym. Prawdopodobnie, tych dziennikarzy wcale nie obchodzi ani Chrystus, ani chrześcijaństwo! Owi islamiści powinni zwrócić uwagę na to, że Zachód wcale nie reaguje na ataki fundamentalistów przeciwko chrześcijanom w krajach islamu, czyli de facto Zachód jest sojusznikiem fanatyków muzułmańskich. Niech zauważą, ile jest w Europie i Ameryce filmów, książek, obrazów i przedstawień teatralnych atakujących otwarcie chrześcijaństwo i jego wartości. Niedawno w Szwecji wyświetlono antychrześcijański film – jedynymi, kogo to oburzyło, byli chrześcijańscy imigranci z Bliskiego Wschodu, którzy zorganizowali marsz protestu. Szwedzi odpowiedzieli na to marszem z plakatami: „Weźcie waszego Chrystusa i wynoście się z naszego kraju!” Czyż to nie dowodzi, że symbole religijne nie mają dla Europejczyków żadnej wartości? Czyż nie widać, że to po prostu był pretekst, świadczący o nietolerancji wobec chrześcijaństwa, użyty dla usprawiedliwienia ataków na kościoły? Jak może się rozwijać kraj, w którym chrześcijanie są traktowani jako obiekt zemsty za byle co, jako kozioł ofiarny nietolerancyjnego islamu, uczącego, że za zabicie niewiernego idzie się prosto do raju? Co chrześcijanie Iraku mają wspólnego z tym, co media arabskiego świata nazywają „spiskiem syjonistów i krzyżowców przeciwko światu islamu”? Czy sam fakt, że wyznajemy wiarę w Chrystusa, oznacza, że jesteśmy wspólnikami jakiegoś spisku? A może te ataki na nas mają ukryć nieudolność rządów muzułmańskich w zwalczaniu biedy, zacofania, a także zatuszować pranie pieniędzy? Czy Zachód nie wspiera te rządy tym, że udziela azylu wszystkim opozycjonistom Bliskiego Wschodu, którzy mogliby coś tutaj zmienić?