Jak Erdogan chroni chrześcijan

Na zdjęciu wnętrze kościoła ormiańskiego pw. św. Giragosa w Dyarbakir po renowacji w 2012 r. Cztery lata później, w 2016 r., budynek kościoła został skonfiskowany przez państwo tureckie na mocy artykułu 27 Prawa o Ekspropriacji (Wikipedia)

Asyryjska Agencja Informacyjna AINA podaje, że prezydent Turcji Tayyip Erdoğan, nazywając siebie obrońcą mniejszości, w rzeczywistości doprowadza do unicestwienia resztek wspólnot chrześcijańskich (Asyryjczyków i Chaldejczyków) w Turcji i w przygranicznym regionie Syrii. Po niedawnym ludobójstwie chrześcijan rękami Kurdów, Turcja, zgodnie z przewidywaniami, zwróciła się przeciwko Kurdom, serwując im łagodniejszą wersję czystek etnicznych. Przy okazji jednak niszczone są pozostałości chrześcijańskiej obecności.

Dyarbakir (starożytne asyryjskie miasto Amida ܐܡܝܕܐ) jeszcze w XIX w. w większości zamieszkiwali chrześcijanie, Ormianie i Asyryjczycy, pomimo masakr 1895 r., kiedy zginęło ponad 25 tys. chrześcijan. Polska Wikipedia wspomina, że w 1925 w okolicy doszło do rewolty Kurdów, stłumionej przez wojska tureckie, podając ciekawą liczbę „podczas pacyfikacji i późniejszych represji zabito od 40 do 250 tysięcy Kurdów” niepotwierdzoną żadnym przypisem. (Normalny człowiek powinien się zastanowić, jako można pomylić się w obliczeniach i naliczyć 250,000 ofiar, jeśli było ich 40,000). Pominięty został fakt, że przedtem wymordowano kilkadziesiąt tysięcy chrześcijan Dyarbakiru, plus ok. 150 tysięcy chrześcijan zwiezionych tutaj z okolic (za: Michael Dumper). Mimo to w latach 1960. w Dyarbakirze mieszkało kilkaset wyznawców Chrystusa. W 2016 r. w wyniku potyczek z Kurdami, Turcy zniszczyli kościół Najświętszej Marii Panny, choć chrześcijanie nie brali udziału w konflikcie. Obecnie w mieście Dyarbakir mieszkają tylko cztery rodziny chrześcijańskie. Pozostali wyjechali z powodu presji politycznej, ekonomicznej i religijnej: wbrew wmawianej nam tolerancyjności islamu, bycie chrześcijaninem w środowisku muzułmańskim generuje szereg poważnych problemów społeczno-religijnych.

Erdogan oficjalnie założył kamień węgielny pod budowę kościoła dla Asyryjczyków, udając życzliwość dla chrześcijan, podczas gdy w ruinie leżą setki budynków klasztornych i kościelnych, których Asyryjczycy nie mogą odbudować i użytkować, trwa rabunek nieruchomości chrześcijańskich przez państwo tureckie, a najstarszy na świecie wciąż używany klasztor jest nękany przez kurdyjskich przybyszów. To wszystko dzieje się realnie, podczas gdy na spotkaniu z Trumpem, prezydentem USA, Erdoğan opowiadał bajki o nieobojętności tureckiego rządu wobec chrześcijan i jego wkładzie w odbudowę kościołów i innych zabytków chrześcijańskich.

Najgorsze jest jednak to, że ta „nieobojętność” jest eksportowana do Syrii przez wojska tureckie. Turecki atak na Syrię uderza przede wszystkim w chrześcijan Asyryjczyków, którzy bez pomocy z zewnątrz prawdopodobnie nie będą w stanie odbudować swoich domostw i powrócić do normalnego życia. Nikt ich nie zauważa w ogromnej liczbie 300 tys. uchodźców, zmuszonych do ucieczki w wyniku tureckich działań wojennych na terenie Syrii.

Wbrew naszym odczuciom, rosyjska obecność militarna jest korzystna dla syryjskich chrześcijan, którzy właśnie Rosji zawdzięczają zahamowanie rozwoju ISIS i odwrócenie zagrożenia zagładą. Wiadomo, że obecność obcych mocarstw zazwyczaj potęguje eskalacje konfliktów zbrojnych, to jednak obecność wojskich rosyjskich w asyryjskim mieście Tal Tamr w regionie Al-Hasake znacznie zmniejszyła liczbę ostrzałów i ataków.

Polecamy również:

Kurdowie rozrabiają, Turcy bombardują, Asyryjczycy giną

Jak nie ISIS, to Turcja – chrześcijanie poważnie zagrożeni

Unikatowy klasztor asyryjski w Turcji niszczeje