Kurdowie burzą nadzieję Asyryjczyków na Autonomię

> Fred Aprim – dla Aina
Od roku 2003 przywódcy kurdyjscy wykonują dobrze przygotowany i zorganizowany plan odebrania narodowych praw Asyryjczykom, którzy stanowią etniczną grupę rdzennej ludności Iraku. Czynią to w całym kraju, a w szczególności w jego północnej części. Pod kierunkiem Barazani’ego i Talabani’ego, Kurdowie zmarginalizowali prawdziwy głos narodu asyryjskiego, który jest reprezentowany przez partię Asyryjski Ruch Demokratyczny (Assyrian Democratic Movement – ADM) z jej legalnie konstytucyjnie wybranymi przedstawicielami. Stosunki pomiędzy ADM a Kurdami pogorszyły się po bagdadzkiej konferencji ADM, która miała miejsce po obaleniu reżimu Saddama Hussejna przez Stany Zjednoczone, obiecujące wolność wszystkim narodom Iraku.
Od roku 1992 Asyryjski Ruch Demokratyczny (ADM) współpracował z partiami Barazani’ego i Talabani’ego, ponieważ obie strony, i Asyryjczycy, i Kurdowie zmagali się z totalitarnym panarabistycznym reżimem Saddama Hussejna. Jednak po obaleniu reżimu w 2003 roku, kiedy pojawiły się realne możliwości uzyskania znaczących pozycji w Iraku, polityka przywódców kurdyjskich nagle się zmieniła. Kurdowie już nie chcieli widzieć Asyryjczyków jako niezależną grupę północnego Iraku, która mogłaby konkurować z Kurdami, przyciągając do siebie uwagę Zachodu. Kurdyjskim przywódcom nie spodobały się plany i postanowienia, ogłoszone na Bagdadzkiej konferencji ADM w 2003 roku. Przede wszystkim, Barzani i jego Demokratyczna Partia Kurdystanu (Kurdistan Democratic Party – KDP) zaczęła traktować Asyryjczyków tak, jakby Asyryjczycy, Chaldejczycy i Syriacy nie stanowili jednego narodu, tylko byli odrębnymi grupami etnicznymi. Następnie Barzani zaczął promować niektórych Asyryjczyków i Chaldejczyków, członków kurdyjskich partii, jako przedstawicieli ludności chrześcijańskiej Iraku Północnego. Dzisiaj te osoby, włącznie z ministrem Sargisem Agadżanem (członkiem KDP), członkami Regionalnego Rządu Kurdystanu Nimrodem Baito Juchanną i Geogrgem Mansurem, reprezentantem Kurdystanu w Bagdadzie Fawzim Haririm, członkiem parlamentu regionalnego Kurdystanu Romeo Hakkarim, a także z Abd al-Ahadem Aframem Sawą, który reprezentuje Kurdów w parlamencie Iraku – oni wszyscy bronią i promują samorządu dla „Chaldejsko-Syriacko-Asyryjskiego” ludu w dolinie Niniwy. Dlaczego oni tego bronią, i czy to w ogóle jest możliwe?
W marcu 2006 roku napisałem artykuł Przyszłość Asyryjczyków Iraku: „bezpieczne miejsce” czy „region samorządowy”. W tym artykule, napisanym po zamachach bombowych na kościoły Iraku, wyjaśniłem, dlaczego „bezpieczne miejsce” w Iraku nie leży w interesie Asyryjczyków i nie podlega dyskusji. Odniosłem się do „regionu samorządowego” w kategoriach, w jakich używał w tym czasie tego terminu pan William Warda (członek ADM). Wyjaśniałem, że Warda miał na myśli utworzenie nowego autonomicznego samorządu (Muhafadha) obok istniejących już 18 samorządów terytorialnych (guberni) Iraku. Ta droga jest dobra, legalna i zgodna z Konstytucją Iraku.
Tymczasem plan „samozarządzania” w dolinie Niniwy w tej postaci, w jakiej promuje go minister Regionalnego Rządu Kurdystanu Sargis Agadżan, nie ma żadnych podstaw prawnych. Idąc za planem Kurdów, pan Agadżan chce utworzyć to, co oni nazywają samorządnym rejonem w dolinie Niniwy, pod warunkiem, że ten rejon będzie częścią Kurdystanu i będzie podlegał pod Regionalny Rząd Kurdystanu. Ale ponieważ obecna konstytucja RRK jasno i klarownie zabrania tworzenia nowych rejonów w obrębie Autonomii Kurdyjskiej, Asyryjczycy tutaj nigdy nie będą mieli żadnego samorządu.
Co więcej, aby móc realizować plan Agadżana, Asyryjczycy muszą zrezygnować ze swojego rejonu Barwari Bala przy granicy z Turcją. Dalej, plan Agadżana pozbawi Asyryjczyków ich historycznych regionów: Akra, dolina Sapny oraz Slewana (Slaifani), które leżą przy granicy z Syrią. One mają strategiczne położenie, dlatego Asyryjczycy muszą je zachować, tak samo jak inne asyryjskie miejscowości, np. Nohadra (Dohuk) i Arbil (północny Irak).
Dzisiaj w dolinie Niniwy są jeszcze miasta i wioski, gdzie mieszkają wyłącznie Asyryjczycy: Bagdida (inaczej Bachdida lub Karakosz), Bartella, Karamles, Teleskof itd. Są też i inne, w których Asyryjczycy stanowią połowę ludności, a nawet mniej, dzieląc je z Jezydami, Szabakami i innymi narodami. Czy Asyryjczycy chcą postępować, jak Kurdowie, narzucając im swoja wolę? Czyż nie powinniśmy raczej uwzględnić również ich zdanie w sposób demokratyczny? Należałoby rozważyć referendum w dolinie Niniwy, w którym ludzie mogliby zadecydować, jakiego typu rząd i administrację chcieliby mieć.
Ważne, byśmy zrozumieli, że ani iracka, ani kurdyjska konstytucja nie zawiera paragrafów, umożliwiających utworzenie „samorządu”. Za to Konstytucja Iraku pozwala na stworzenie dodatkowej guberni. Artykuł 116 stanowi: „Federalny system republiki Irak jest zbudowany na zdecentralizowanej stolicy, regionach i guberniach, oraz zarządach lokalnych”. Zarządy lokalne mogą oznaczać jedynie, że tam zasiada po prostu asyryjski burmistrz – którego zresztą wyznaczy rząd Kurdystanu, jak to uczynił w przypadku Sami Oszany Giwargisa. Został on wyznaczony przez reżim Barzani’ego na burmistrza obwodu Bamirny (Dystrykt Amadia), w Guberni Dohuk.

źródło: Tebayn.com

Uwaga: od czasu napisania tego artykułu do jesieni 2015 r. sytuacja się zmieniła – np. Karakosz został zdobyty przez ISIS, również z Mosulu wszyscy chrześcijanie musieli uciec.

W irackim mieście Bartella znowu biją kościelne dzwony!!!