Asyryjski mnich skazany za nakarmienie głodnego

9 stycznia 2020 roku turecka policja zaaresztowała asyryjskiego mnicha Aho Safar Bileçen pod wyssanym z palca zarzutem przynależności do Partii Pracujących Kurdystanu (PPK). Po przetrzymaniu przez tydzień w areszcie w mieście Nusaybin (starożytne chrześcijańskie miasto akademickie Nisibis) Aho Safar został zwolniony z powodu braku jakichkolwiek dowodów. Skargę na mnicha miał złożyć były członek PPK, który podobno miał być jednym z dwóch, którym mnich otworzył bramy klasztoru i dał chleb i wodę, nie wiedząc, kim oni są. Za ten gest miłosierdzia mnicha oskarżono o przynależności do organizacji, którą Turcja uznaje za terrorystyczną. Po upływie ponad roku mnicha znowu postawiono przed sądem, tym razem w mieście Mardin i pod nowym zarzutem „udzielenia pomocy organizacji terrorystycznej”.

Obecni na rozprawie 7 kwietnia 2021 roku, zamkniętej dla dziennikarzy, podkreślili, że mnich powtórzył to, co mówił wcześniej: „Pukającego do drzwi klasztoru nie pytam, kim jest, skąd pochodzi i co reprezentuje. Od początku klasztor był otwarty dla zwiedzających. Nikomu nie odmawiam kawałka chleba czy kubka wody. Robię to jako chrześcijanin. Kieruję się miłością bliźniego”.

W licznych komentarzach na temat aresztowania mnicha i wydanego przeciwko niemu wyroku sądu nie brak i takich: „PPK specjalnie organizuje takie akcje, aby wyrugować resztę asyryjskich chrześcijan ze swojej historycznej ziemi. Celowo i chytrze wyznaczone przez PPK osoby udają się do jakiegoś klasztoru lub wsi, wiedząc, że są śledzeni – albo też jeden z nich zgłosi się na policję i powie, że uciekł z szeregów PPK, aby w ten sposób wzbudzić zaufanie i równocześnie donieść, że tego i tego dnia mieszkańcy tej i tej wsi asyryjskiej lub mnisi tego i tego klasztoru przyjęli go i dali mu jedzenie. Taki donos, nawet wymyślony, jest władzy na rękę i stanowi podstawę do aresztowania chrześcijan. W końcu celem jednej i drugiej strony, czyli władz tureckich i PPK, jest taki sam w stosunku do chrześcijan asyryjskich. Tak też było w latach I wojny światowej i przed nią, kiedy Kurdowie przejęli setki asyryjskich wsi po wymordowaniu ich mieszkańców”. Jak wiadomo, zeznania chrześcijanina w sądzie muzułmańskim nie mają żadnego znaczenia, a fałszywe zeznania muzułmanina są uważane za prawdę absolutną.

Autor innego komentarza, rozgoryczony, kieruje do tureckich władz słuszne pytanie: „Czy Ocalan, założyciel PPK, który od 22 lat przebywa w tureckim więzieniu, nie otrzymuje jedzenia? Czy oferowanie jedzenia głodnemu jest przestępstwem?” Jeśli więc władzom tureckim wolno podawać chleb terroryście, to dlaczego chrześcijan za ten czyn miłosierdzia wtrąca się do więzienia?

W wywiadzie udzielonym 14 stycznia 2020 roku agencjom zagranicznym, mnich Aho powiedział: „W 2018 roku zjawili się w klasztorze dwaj mężczyźni i poprosili mnie o jedzenie. Dałem im chleb. Krótko potem dowiedziałem się, że komendant żandarmerii tureckiej zadzwonił do biskupa i powiedział mu, że ja należę do PPK i dałem jedzenie dwom członkom tej organizacji. Podczas rozprawy pierwszemu zarzutowi zaprzeczyłem, do drugiego się przyznałem. Zasugerowałem wtedy, aby żandarmeria chroniła klasztory i nie dopuszczała do nich członków PPK. Ja, jako mnich, sam przebywający w klasztorze, nie mogę się przed nimi chronić. Jednak nie podjęto żadnych środków bezpieczeństwa. Myślałem, że sprawa została zamknięta. Chleb daję każdemu, kto pojawi się w klasztorze. Robię to jako chrześcijanin. Jestem księdzem. Nie mogę kłamać i powiedzieć, że chleba nie mam, kiedy mam. Nie robiłem tego w celu wspierania jakiejś organizacji, lecz postępowałem tak, jak mi nakazuje moja wiara. Klasztor jest moim domem”.

W sądzie mnich Aho oznajmił, że tak postępuje od dziesięciu lat, odkąd odbudował klasztor opuszczony i zniszczony w 1914 roku. Unikatowy zabytkowy klasztor pod wezwaniem św. Jakuba, zbudowany w V wieku naszej ery, który funkcjonował nieprzerwanie aż do masakr chrześcijan w czasie I wojny świtowej, został odbudowany po 100 latach za fundusze zbebrane od rodaków przebywających na emigracji w Europie, USA i Australii. Za takie osobiste poświęcenie i oddanie sprawie odbudowy dziedzictwa kulturowego i duchowego każda szanująca się władza w szanującym się kraju dałaby takiemu obywatelowi order za zasługi. Wyremontowany klasztor jest jednym z trzech czynnych klasztorów znajdujących się na Górze Izlo (ܛܘܪ ܐܝܙܠܐ Tur Izlo lub Izzal), gdzie niegdyś funkcjonowało kilkadziesiąt klasztorów, i stanowi dla turystów i pielgrzymów atrakcyjny obiekt. Jednak dla władz muzułmańskich chrześcijańskie dziedzictwo kulturowe i duchowe, a tym bardziej chrześcijańskie miejsca kultu, nie stanowią żadnej wartości, a Asyryjczycy przez sam fakt swojego istnienia są zdrajcami tureckości.