Asyryjczycy nie mogą otworzyć podstawówki w Istambule

Turecka dziennikarka Uzay Bulut, która pisze o mniejszościach narodowych i religijnych w Turcji, musi obecnie mieszkać w USA, bo notorycznie „zdradza tureckość” zahaczając o kwestie masakr dokonanych w Turcji. Ostatnio opublikowała artykuł o szkole asyryjskiej w Istambule, którego tłumaczenie przytaczamy w skrócie:

W Turcji rozpoczął się nowy rok szkolny, ale asyryjscy chrześcijanie nadal nie mają ani jednej szkoły podstawowej w całym kraju, gdzie mogliby uczyć swoje dzieci swojego języka i kultury.

Gazeta „Agos” z siedzibą w Istambule powiadamia, że aktywiści wspólnoty asyryjskiej już w 2012 r. zwrócili się do Ministerstwa Edukacji Narodowej Turcji z prośbą o pozwolenie i wsparcie uruchomienia przedszkola asyryjskiego w Istambule. Podanie było odrzucone, ale po długiej walce prawników udało sie otworzyć przedszkole Mor Efrema, ale rząd nie dał na to ani grosza.

Przedszkole Mor Efrema działa już dwa lata i ma 50 dzieciaków, ale w Istambule nie ma podstawówki, gdzie mogłyby one kontynuować naukę w języku ojczystym.

Fundacja Starożytnego Kościoła Syriackiego im. Panny Marii (The Virgin Mary Ancient Syriac Church Foundation) w dzielnicy Istambułu Beyoğlu walczy o możliwośc otwarcia takiej szkoły. Przedstawiciele fundacji twierdzą, że bez wsparcia rządowego taka szkoła nie może powstać. Przewodniczący Fundacji Sait Susin powiedział, że nie wystarczą datki, potrzebna jest poważna pomoc ekonomiczna. Najważniejszy jest budynek, i gdyby rząd zapewnił go, inne koszty fundacja byłaby w stanie ponieść. „Zwracaliśmy sie z prośbą o to do Ministerstwa, ale bez skutku” – powiedział Susin.

Asyryjczycy są rdzenną ludnością Bliskiego Wschodu. Liczność asyryjskiej wspólnoty Istambułu szacuje się na 15 tys., ale to jest w przybliżeniu. Rząd turecki nie uznaje oficjalnie Asyryjczyków jako odrębną wspólnotę etniczną, dlatego nie rejestruje danych dotyczących ich.

Tymczasem w Turcji Osmańskiej w roku szkolnym 1913/1914 funkcjonowało 2580 niemuzułmańskich szkół, w tym 29 należało do Asyryjczyków. Ostatnia szkoła asyryjska działała w mieście Mardin; zamknięto ją w 1928 r. i od tego czasu przez 90 lat żaden rząd turecki nie zezwolił Asyryjczykom na otworzenie szkoły podstawowej, gdzie ich dzieci mogliby się uczyć w języku ojczystym.

Asyryjczycy zamieszkują ten region od czasów powstania pisma, i przez 300 lat królowie asyryjscy rządzili największym wówczas imperium na świecie. Dzisiaj bez własnego państwa, Asyryjczycy są ofiarami przemocy ze strony muzułmanów: Turków, Kurdów, Arabów, Persów. Największe systematyczne masakry Asyryjczyków i zniszczenie ich cywilizacji miały miejsce w czasach I wojny światowej, a wykonawcą były reżimy tureckie w państwie, które obecnie jest znane jako Turcja.

Raport przygotowany przez Centrum Badań Ludobójstwa i Praw Człowieka (the Center for the Study of Genocide and Human Rights – CGHR) uniwersytetu Rutgers, stwierdza: „Naród asyryjski był wielokrotnie ofiarą przemocy i ludobójstwa w ciągu ostatniego stulecia. Najpierw ucierpiał w wyniku ludobójstwa w czasie i natychmiast po I wojnie światowej, wraz z Grekami i Ormianami imperium Osmańskiego. (…) Masakry, gwałty, grabieże, niszczenie zabytków kultury i przymosowe deportacje były endemiczne. Około 750 tys. Asyryjczyków zginęło w wyniku ludobójstwa, co stanowi ok. 3/4 przedwojennej ludności asyryjskiej. Pozostali rozpierzchli się poza granicami Turcji, przeważnie na Bliskim Wschodzie”.

Niestety, traktat podpisany w 1923 r. w Lozannie ustalający granice Turcji i domagający się respektowania praw mniejszości niemuzułmańskich, nie nazwał Asyryjczyków wśród tych mniejszości. I od tego czasu ani jeden rząd Turcji nie zadbał o to, by zmienić sytuację i zapewnić Asyryjczykom należne prawa. Dlatego też Asyryjczycy w Turcji nie mają ani szkół, ani innych instytucji finansowanych przez państwo.

Prześladowanie Asyryjczyków, m.in. grabież i konfiskata ich mienia, trwała i trwa nadal nieprzerwanie od czasu utworzenia Republiki Turcji w 1923 r. Na przykład w czerwcu 2017 r. rząd Turcji konfiskował kilkadziesiąt obiektów należących do chrześcijan Asyryjczyków, m.in. kościoły, klasztory i cmentarze, przekazując je instytucjom publicznym. 15 lipca miesiecznik syriacki „Sabro” pisał, że „w rejonie Sur prowincji Dyarbakir został skonfiskowany zabytkowy kościół należący do Syro-Chaldejczyków, a wraz z nim 12 sklepów i dwa domy należące do fundacji kościelnej”.

Tymczasem Australian Broadcasting Corporation (ABC) podało 13 września: “W ciągu 15 lat od chwili utworzenia [szkoły] St Hurmizd, podstawówka asyryjska w Sydney rozrosła się z 85 uczniów do ponad 700. Wszyscy uczniowie mają pochodzenie asyryjskie, nie angielskojęzyczne, i ok. 200 to uchodźcy. Wielu przybyło do Australii w ramach przyjęcia 12000 Irakijczyków i Syryjczyków na początku tego roku”.

Jeśli rząd Australii potrafi zapewnić dzieciom uchodźców asyryjskich szkołę podstawową, dlaczego rząd Turcjii, czlonka NATO i kandydata do Unii Europejskiej, nie może tego samego uczynić dla rdzennych dzieci asyryjskich w Turcji?

Wygląda na to, że wspólnota Asyryjczyków w Turcji przechodzi przez ostatnią fazę ludobójstwa. Dla przetrwania cywilizacji Asyryjczyków jest konieczne, by ich kulturowe i religijne wartości, a szczególnie ich ojczysty język, były swobodnie używane i praktykowane, i zachowane przez wspólnotę.

Jednak realia są takie, że rząd Turcji jest zajęty konfiskowaniem nieruchomości należących do Asyryjczyków, i raczej się nie spieszy z zapewnianiem im podstawowych praw człowieka. Dlatego etyczną odpowiedzialnością chrześcijańskich przywódców USA i całego świata jest wsparcie zanikającej wspólnoty Asyryjczyków w Turcji, zarówno ekonomiczne, jak i psychologiczne. Jeśli tego nie zrobią, nikt tego nie zrobi. I jeśli nadal będzie trwało rabowanie tej wspólnoty i odmawianie jej praw człowieka, wkrótce kolejna grupa rdzennych chrześcijan w Turcji zniknie.