Amadija – chrześcijańskie miasto atrakcyjne dla turystów

Portal aina.org opublikował materiał na podstawie reportażu zrobionego przez Kurdistan24. Materiał dotyczy miasta Amedi (syr. ܥܡܝܕܝܐ Amadija) w Pólnocnym Iraku, podobno słynącego z pokojowej egzystencji różnych religii. Zauważmy, że jeszcze w 1907 r. mieszkało tu ok. 2,500 muzułmanów (w większości Kurdów), 1,900 Żydów i 1,600 Chaldejczyków (Asyryjczyków należących do Kościoła unickiego). Obecnie w mieście trwa zaledwie kilkadziesiąt rodzin chrześcijańskich, a Żydów już nie ma wcale. Bardzo wymowny przykład pokojowej egzystencji muzułmanów z przedstawicielami innych religii, niestety, nie jedyny. Pocieszać się można tym, że, jak podaje The Assyrian Journal, w regionie Amedi pozostaje co najmniej 48 wiosek, w których mieszkają chrześcijanie Asyryjczycy w liczbie ok. 3000 osób.

Zachęcając turystów do zwiedzania miasta Amedi, w reportażu wspomina się o wielowiekowej historii tego miasta. I faktycznie, miasto istnieje od ponad 3000 lat, przy czym od czasów Aszurnasirpala I (1049-1031 przed Chr.) należało do Asyrii. I choć później władzę w mieście sprawowali przeważnie Medowie i Persowie, Asyryjczycy wciąż tu mieszkali, przyczyniając się do rozwoju i dobrobytu miasta. W 1785 r. utworzono diecezję Kościoła Chaldejskiego (unickiego) z siedzibą w Amadiji. Ważne znaczenie miała również wspólnota żydowska.

Wikipedia podaje interesujący fakt, związany z miastem Amedi. Otóż w 1760 r. dominikanin Leopoldo Soldini utworzył misję dla Kurdystanu z siedzibą w Amedi. Towarzyszył mu Maurizio Garzoni, który opracował słownik włosko-kurdyjski na 4600 słów oraz pierwszy w historii opis gramatyki tego języka. Mieszkający tu Asyryjczycy mieli pismo już w czasach Aszurnasirpala I, a w epoce rozkwitu chrześcijaństwa napisali dziesiątki prac naukowych dotyczących gramatyki swojego języka. Niektóre z nich zachowały się do dziś i są przetłumaczone na języki europejskie. Kurdowie natomiast nigdy wcześniej nie opisali własnego języka, a zresztą nie mieli nigdy własnego pisma: w literaturze naukowej można znaleźć informacje, że w XIX w. literatura kurdyjska była pisana literami arabskimi, łacińskimi, ormiańskimi oraz asyryjskimi (syriackimi).

Pozostający dzisiaj w swoim mieście chrześcijanie Amadiji juz nawet nie są w stanie utrzymać swoich dwóch kościołów. Czy środowisko muzułmańskie jest dla nich przyjazne, można sądzić analizując fakty. O dramatycznej sytuacji chrześcijan w regionie Amedi była mowa już w 1995 r. po wojnach w Zatoce Perskiej. Nawet artykuły językoznawcze poruszały ten temat w związku z koniecznością zachowania tożsamości chrześcijan i ich wciąż żywego dialektu aramejskiego. Po inwazji USA, a szczególnie po działalności Państwa Islamskiego w Iraku sytuacja chrześcijan uległa znacznemu pogorzeniu. Dlatego nie sądzę, by pojawienie się turystów z Europy było dla nich korzystne. Europejczycy bowiem jeżdżą do Turcji, oglądają ruiny chrześcijaństwa i płacą pieniądze Turkom, którzy zniszczyli cywilizację chrześcijańską w Anatolii, Tur Abdinie, Hakkari i Wyżynie Armeńskiej. Może bezpośredni kontakt z parafiami i pielgrzymki z Europy dałyby szansę chrześcijanom Amadiji na poprawę ich sytuacji na ich własnym terenie, zajętym przez muzułmańskich Kurdów. Tylko czy jakieś parafie w Europie są tym zainteresowane?

Zachęcamy do posłuchania pięknej piosenki udostępnionej na Facebooku, w której motyw nadziei jest powiązany z Amedi. Piosenka „O mój orle” (يا نشرى ja naszri) jest w języku arabskim, którym iraccy Asyryjczycy posługują się w codziennym życiu, lesz zawiera wiele zapożyczeń aramejskich i poetyckich aluzji do świetności narodu. Zapewne zwrot „kij, którym Pan uderza” wskazuje na rolę Asyrii w historii biblijnej, kiedy Asyryjczycy stali się narzędziem w ręku Boga karzącego naród Izraela. Wzmianka o Hakkari dotyczy krwawych masakr dokonanych przez Kurdów i Turków w tym regionie w latach I wojny światowej. Oto tłumaczenie na polski:

 

Mój orle, lataj wysoko, wznieś się w górę!

Pragnę być wiatrem pod twoimi skrzydłami!

Zbuduję most, doprowadzę go do gniazda, które sobie zbudowałeś.

Okryj mnie swoim cieniem, bym mogła to zrealizować.

Orle, królu Mezopotamii, zabierz mnie wysoko, do wolnego nieba!

Niech będziemy związani jak łuk i strzała!

Twoją siłą zabłyśnie słońce Asyrii.

Razem zszyjemy kawałki rozszarpanej matki [Ojczyzny].

Ja i ty w Niniwie się urodziliśmy.

Niech nasze ciała stopią się z jej prochem, niczym ofiara!

 

Mój orle, wznieśmy się w górę, wokół wielkich gór Amadijji.

Sprowadźmy deszcz, który by uczłowieczył serca naszych wrogów.

 

Orle, przyjacielu, dodaj mi siły, aby mogła polecieć nad Hakkari i przynieść wyzwolenie.

Przywiąż mnie do swoich skrzydeł, przygotuj mi uskrzydlony rydwan, pas i amunicję,

bym mogła spełnić swoją powinność i wrócić do ziemi przodków – to nasz wspólny cel.

Niech ci, którzy cię nie uznają, wiedzą, że możesz być kijem, którym Pan uderza.

 

Moja matko, wrócisz do swojej ojczyzny!

Przed tobą rozłożymy flagę haftowaną kwiatami i płaszcz triumfu.

Powitamy cię tańcem i śpiewem.

 

Kardynał Sako: wizyta papieża w Iraku nic nie zmieniła

Mury Niniwy jako dziedzictwo kulturowe Asyryjczyków są celowo niszczone

Papież w Irbilu: „Kościół w Iraku żyje!”